wtorek, 10 września 2013

Chapter 4: She’s mine, isn’t she? (2/2)

40 komentarzy:
Alyssa musiała wybrać najgorszy moment, aby wyjrzeć głową zza rogu. Kurwa. Jason spojrzał na mnie i uniósł brwi, oczywiście ma mętlik w głowie. 
- Aly kochanie. - Mówiłam cicho kiedy podchodziłam do niej. Zaczesałam jej włosy na tył głowy. - Dlaczego nie wrócisz do swojego pokoju, w porządku. Będę tam za minutę. - Powiedziałam.
- Ale ja chcę żeby tatuś przyszedł do mnie. - Jęknęła.
Pochyliłam się i szepnęłam jej do ucha. - On będzie za chwilę.
Skinęła głową i ruszyła z powrotem do jej pokoju. Westchnęłam, wstając na na równe nogi podeszłam do Jasona. 
- Więc - Zaczęłam niezdarnie, stojąc przed Jasonem który wyglądał bardziej zdezorientowany niż kiedykolwiek. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, wpatrując się w podłogę. 
- To wszystko co chcesz mi powiedzieć? - Spytał, opierając się o blat kuchenny.
Westchnęłam.
- Kim ona jest? - Spytał.
- Ona jest... - Westchnęłam. - To moja córka. - Nasza córka, chciałam mu powiedzieć.
- Nigdy nie wspominałaś, że masz córkę. - Powiedział, krzyżując ramiona. - Ile ma lat?
Przygryzłam wargę i wreszcie spojrzałam na niego. - Trzy.
- Trzy, huh? - Przechylił głowę na bok, jego głos nagle stał się nieco ostrzejszy. 
Skinęłam głowę. - Chodź tutaj. - Powiedziałam, chwytając go za rękę. Zaprowadziłam go ponownie do salonu i posadziłam go na kanapie, siadając tuż obok niego. - Myślę, że chyba powinnam Ci powiedzieć. - Mruknęłam. Jason milczał i patrzył na mnie, czekając na wyjaśnienie tego wszystkiego. Choć zanim mogłam zacząć mówić, Jason zabrał głos.
- Ona jest moja, no nie? - Spytał, przenosząc wzrok ze mnie na ścianę przed nami. 
Westchnęłam. - Tak.
Wziął głęboki oddech i pochylając się, trzymał głowę w dłoniach. Jęknął. - Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Przepraszam. Zostawiłeś mnie zanim znalazłam Cię znaleźć i...
Jason podniósł głowę z dłoni i gniewnie na mnie spojrzał. - Nie, to znaczy, dlaczego nie powiedziałaś mi w ciągu ostatnich kilku dni? Miałaś mnóstwo możliwości, aby powiedzieć mi o niej, ale nadal postanowiłaś to trzymać w tajemnicy? Czy taki był twój zamiar, zachować moją córkę z dala ode mnie na zawsze? - Krzyczał na mnie, wstając.
- Nie, oczywiście, że nie! Planowałam powiedzieć ci o tym jak najszybciej. Chciałam tylko spróbować poznać cię trochę bliżej, aby zobaczyć co tak naprawdę lubisz. Cholera! Nie chcę mojej córki blisko przestępcy nawet jeśli on jest jej ojcem!
- Cóż, nie sądzisz, że przynajmniej zasługuję żeby o niej wiedzieć? Huh?
- Jason, mówiłam ci, że chciałam ci powiedzieć. - Mówiłam trochę bardziej miękko, starając się uspokoić napięcie w tym pokoju. 
- No nie! Boże, moja córka wiedziała o mnie, zanim ja wiedziałem o niej! Jakie to jest kurwa nie fair, Carly? Czy fatygowałaś się myśleć o mnie lub jak bym się czuł wiedząc o tym wszystkim? - Krzyknął, rozbrzmiewając echem w całym domu.
- Szczerze mówiąc, nie Jason. Myślałam o mojej córce. Ona zawsze będzie dla mnie najważniejsza bez względu na to co mówisz. Nie chcę aby brała udział w tym gównie co robisz! To nie jest dla niej bezpieczne!
- Kto powiedział, że ona będzie brała w tym udział?
Oboje zamarliśmy, kiedy usłyszeliśmy znajomy cicho głos zza rogu, tak jak wcześniej. - Mamo. - Alyssa mruknęła. To było oczywiste, że jest na skraju płaczu. To prawdopodobnie przez krzyki, które ją zaskoczyły. Odwróciłam się i spojrzałam na Jasona, który patrzył pustym wzrokiem na Alyssę. Mogłabym powiedzieć, że czuje się źle tak ją strasząc. Usiadł na kanapie, wracając do poprzedniej pozycji z głową w dłoniach. 
- Zaraz tam będę, Alyssa. - Powiedziałam cicho, nie chcąc straszyć jej jeszcze bardziej. Patrzyłam, jak kilka łez wypływa z jej oczy spływając w dół policzka. Skinęła głową i z powrotem odeszła korytarzem, mam nadzieję do łóżka. Westchnęłam, odwracając się do Jasona, usiadłam obok niego. 
- Nie mogę tego zrobić. - Mówił cicho.
- Co masz na myśli? - Spytałam.
- Ja... - Westchnął. - Muszę iść. - I tak po prostu wyszedł bez jakichkolwiek wyjaśnień. Westchnęłam do siebie i wstałam z kanapy. Szłam powoli przez korytarz do pokoju mojej córki. Zapukałam do drzwi, pozwalając sobie zobaczyć całą Alyssę skuloną w kącie jej łóżka, pod ścianą, tuląc do siebie jej ulubionego misia. Spojrzała na mnie i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Usiadłam obok niej, przyciągając do siebie i owijając ją ramionami, zapewniając jej bezpieczeństwo. 
- Przykro mi, że musiałaś to widzieć, kochanie. - Powiedziałam.
- G-gdzie jest tatuś? 
- Wyszedł.
- Dlaczego? - Spojrzała na mnie. - On mnie nie lubi? Oto chodzi co wszyscy krzyczeli. - Spojrzała na swoje kolana.
- Nie, kochanie. Nie wyszedł z twojego powodu. Mamusia zawiniła. Wszystko będzie dobrze, obiecuję. Tatuś wróci. Okej?
Skinęła głową. - Czy on następnym razem też będzie krzyczeć?
- Jasne, że nie, kochanie.
Jeśli rzeczywiście wróci.

Jason

Wróciłem do samochodu, który był zaparkowany na podjeździe Carly, siedziałem tam, z głową na kierownicy. Wciąż próbowałam poukładać sobie to w mojej głowie, co Carly mi właśnie powiedziała. Miałem - mam - córkę. Jak bardzo może to być szalone? Ja, Jason pieprzony McCann mam DZIECKO. Nigdy w moim życiu nie planowałem mieć dzieci. Dzieci oznaczało ustatkowanie. Ustatkowanie mam na myśli zmienienie mojego stylu życia. Musiałbym rzucić swoje przestępcze życie i faktycznie tego chcę. Ale bałem się zamknąć moją "pracę". Nawet kurwa nienawidzę tego i CHCĘ z tym skończyć co robię, ale się boję. Boję się zmian. Nawet jeśli to jest to, co będzie dla mnie najlepsze. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na dom naprzeciwko mnie. I nagle wszystkie złe emocje mnie opuściły, zwłaszcza wtedy kiedy wystraszyłem moją córkę. Westchnąłem. Wyraz jej twarzy... To złamało mi serce. Mimo, że nawet nie znam dziecka, ona wciąż jest moja i czuję drobne więzi z nią. Dziwne. Nie mogłem uwierzyć, że Carly nie powiedziała mi o... Uh... Al... Aly... Alyssie! Tak, to jest to! Nie mogę uwierzyć, że nie powiedziała mi o Alyssie wcześniej. Spędziliśmy kilka ostatnich dni razem, cholera nawet uprawialiśmy seks wczoraj, a ona nadal nic nie powiedziała. Oczywiście, że nie spodziewałem się, żeby powiedziała mi o naszej córce, podczas gdy my, kurwa. To byłoby dziwne. Ale można by pomyśleć, że po tym doświadczeniu, czuła się na tyle blisko ze mną, że mogłaby mi powiedzieć coś tak ważnego. Później znowu, mogę zrozumieć jakie to może być dla niej trudne. Chodzi mi oto, że okazało się, że później była w ciąży z Alyssą. Nie widziała mnie i wątpię, że oczekiwała spotkać mnie kiedykolwiek. Myślę, że mógłbym w pewnym sensie zrozumieć tok jej rozumowania. JESTEM kryminalistą. Nie winię jej, że nie ufała mi na tyle, żeby powiedzieć o Alyssie. Cholera, nie mam jeszcze zaufania Alysse dla mnie. Wiem, że faktycznie nie będę mógł być tak blisko przy niej. Z moją pracą będzie ciągle w niebezpieczeństwie i w podróży... To nie będzie bezpiecznie dla Alyssy. Zastanawiałem się nad wróceniem do środka i przeproszeniem Carly za mój napad na nią. Co jeśli nigdy nie pozwoli mi się poznać na nowo? Co jeśli ona zabroni spotkać moją córkę tylko dlatego, że ją przestraszyłem? Nie będę w stanie tego przyjąć. Mimo, że tak naprawdę nie jestem podekscytowany faktem, że jestem ojcem, myślę, że zasługuje co najmniej się z nią spotkać, prawda? Po kilku minutach myślenia, postanowiłem przed powrotem do środka i przeproszeniem Carly za to wszystko. Wyjechałem, kierując się do magazynu gdzie aktualnie przebywałem. 

Carly

Minęło dwanaście godzin odkąd powiedziałam Justinowi o Alyssie. Dwanaście godzin od czasu, kiedy go słyszałam. I szczerze mówiąc, nie przeszkadza mi to. Po tym co mi powiedział, a jego ton głosu, którego używał przy mnie, nie chcę z nim już rozmawiać. Nie ma, nic do powiedzenia co mogłoby usprawiedliwić to, że nie powiedziałam mu wcześniej. On nigdy nie zrozumie. Alyssa pyta o Jasona co kilka godzin. Ona pyta czy wróci, a ja czuję się źle z koniecznością mówienia "nie wiem". Wiem, że chce spotkać ojca, choć w tym przypadku myślę, że ona się go boi. Ona zawsze była bardzo wrażliwa na wszelkiego rodzaju konflikty. Ona nie została przyzwyczajona do krzyków czy kłótni. Moja dyskusja z Jasonem naprawdę potrząsnęła nią i nienawidzę widzieć jej tak bardzo zdenerwowanej. 
- Mamo - Alyssa krzyknęła do mnie z salonu. Wyszłam z kuchni, wchodząc do salonu i podeszłam do mojej córki na kanapie. Siedziała tam, opierając się na ramieniu i oglądając Dorę.
- Tak, kochanie? 
- Czy tata przyjdzie do mnie? - Zapytała.
Westchnęłam. - Mam nadzieję.
Zmarszczyła brwi. - Gdzie on jest?
- Nie wiem, kochanie.
Ja naprawdę nie mogę jej powiedzieć, że jej ojciec zamierza wrócić do jej życia i ona będzie mieć tak wspaniałe stosunki z ojcem jak każda matka pragnie dla swojej córeczki. Ale nie mogłam. I nie wiem czy Jason wróci. I jestem nawet pewna, że nie chce mieć dziecka, może nie zawsze. On na pewno nie będzie miał czasu, aby rzeczywiście być rodzicem dla naszej małej dziewczynki. Nie z pracą, jaką ma teraz. Poza tym, to jest droga do niebezpieczeństwa by wychowywać dziecko, a ja chcę mieć pewność, że moja córka nigdy nie będzie narażona na niebezpieczeństwo. Nawet jeśli oznacza to konieczności trzymania ją z daleka od Jasona.
Wyszłam spod prysznica i zanim wyszłam z łazienki, wytarłam się moim puchowym o białym kolorze ręcznikiem. Przeszłam do sypialni i szybko przebrałam się w piżamę. Była godzina dwudziesta więc pomyślałam, że równie dobrze mogę odpocząć trochę w nocy. Alyssa i tak niedługo będzie spać więc tak czy inaczej, oznacza to, że będę miała trochę czasu na relaks. Kiedy byłam ubrana, wróciłam do salonu, gdzie Alyssa obecnie bawiła się swoimi lalkami na podłodze przed kanapą. Zaśmiałam się słuchając rozmowy jej lalek. Była taka słodka. Chciałabym, żeby była taka mała na zawsze. 
- Aly - powiedziałam do niej. Spojrzała na mnie. - Czas do łóżka, kochanie.
- Nie. - Jęknęła, kopiąc nogami. 
- Alyssa May. - Skarciłam ją. Natychmiast przestała, wydymając wargi. - Chodź. - Podniosłam ją, opierając ją na moim biodrze. - Pobawisz się trochę dłużej jutro, dobrze?
Oparła głowę na moim ramieniu, czułam jak jej oddech się zmniejszał. Ona była już zmęczona. Zaniosłam ją do jej pokoju i przebrałam w piżamę przed położeniem jej do łóżka. Delikatnie pocałowałam ją w czoło kiedy zamykała oczy. 
- Kocham Cię. - Szepnęłam.
- Ja Ciebie też kocham, mamusiu. - Odpowiedziała.
- Dobranoc. - Zgasiłam światło w jej pokoju i wróciłam korytarzem do salonu. Zdążyłam usiąść, a rozległo się pukanie do drzwi. Westchnęłam. Carolyn, jestem pewna. U niej zawsze coś się dzieje, aby pokazała się o tej porze. Zazwyczaj lubi przyjść o tym czasie, bo może spędzić ze mną trochę czasu, bo wie, że Aly jest w łóżku. Udałam się do drzwi, pociągnęłam za klamkę i otwierając by zobaczyć... O nie.
- Czego chcesz? - Zapytałam. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i oparłam się o framugę drzwi. 
- Whoa. - Jason wymamrotał, patrząc na mnie od dołu do góry. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem w piżamie, składającej się z koszuli na ramiączka, która okazała się bardzo krótka. Czułam się zawstydzona i szybko zmieniłam temat, aby uniknąć więcej wstydu.
- Dlaczego tu jesteś? - Zapytałam. 
- Oh, uh. - Odchrząknął. - Przyszedłem przeprosić za mój mały wybuch wczoraj. Myślę, że byłem po prostu... w szoku. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Przepraszam za krzyczenie na ciebie.
Westchnęłam. - Wybaczam ci.
- Naprawdę? - Jego oczy błyszczały.
Skinęłam głową.
- Więc... mogę zobaczyć Alyssę? - Zapytał.
Westchnęłam. - Nie wiem, Jason.
Zawiedzenie wstąpiło na jego twarz. - Co masz na myśli? Dlaczego nie?
- Ja po prostu... Nie czuję się bardzo dobrze kiedy jesteś w jej pobliżu, jeśli nadal robisz rzeczy, które robisz. To znaczy, jesteś na liście najbardziej poszukiwanych Jason.
Westchnął. - Wiem. Ale obiecuję, że nie pozwolę jej w tym uczestniczyć. Nie chciałbym żeby stała jej się krzywda. 
Spojrzałam w dół, na ziemię, zastanawiając się nad moim kolejnym ruchem. Czy pozwolić mu ją zobaczyć? Nie powiem mu, że nie może uczestniczyć w jej życiu i może nigdy nie wrócić? Zasługuje by wiedzieć, słowa Carolyn odbijały się echem w mojej głowie. On zasługuje na to. Ona zasługuje na to. Ale znowu, on nic o niej nie wie. Powiedziałam mu. 
- Co, jeśli ona się przywiąże do Ciebie? Co zrobię, jeżeli ponownie odejdziesz? Nie mogę, nie mogę jej tego zrobić. Ona zasługuje na coś lepszego niż to! - Powiedziałam, skinął głową zgadzając się z tym.
- Nie zostawię jej, proszę. - Jason szepnął. Spojrzałam mu w oczy.  Wyglądały tak, jakby były pełne łez. Nie ma mowy. Jason McCann nie płacze.
Westchnęłam. - Dobrze.
Prowadziłam Jasona korytarzem do pokoju Alyssy. Kiedy byliśmy przed jej drzwiami, zwróciłam się do niego.
- Ona może spać. - Powiedziałam mu. Otworzyłam drzwi, pozwalając nam wejść do środka. Gdy byłam w pokoju, podeszłam do lampki nocnej przy łóżku i włączyłam ją.
- Mamo? - Alyssa powiedziała, siadając na łóżku. 
- Hej kochanie. - Uśmiechnęłam się do niej, i usiadłam na skraju łóżka.
- Tata? - Aly zapiszczała, patrząc przez ramię na Jasona, który obecnie stał oparty o framugę drzwi jej pokoju. Spojrzałam na niego. Wpatrywał się w Alyssę z małym uśmieszkiem na twarzy. 
- Aly. - Ukucnęłam tak, że jestem z nią na poziomie oczu. - Chcesz zobaczyć tatusia? - Spytałam.
Skinęła szybko głową, jej wzrok pozostawiając na postaci Jasona. Spojrzałam przez ramię i zaprosiłam go do pokoju. 
- Będę w korytarzu. - Powiedziałam im przed wyjściem z pokoju.

Jason

- Tatuś? - Moja córka szepnęła kiedy zbliżyłem się do niej. Uśmiechnąłem się, a łza wypłynęła z mojego prawego oka. Czy wiesz jakie to uczucie, usłyszeć od twojej córki jak nazywa cię "tatuś"? Jest to najpiękniejszy dźwięk na świecie.
- Księżniczko. - Uśmiechnąłem się do niej. Usiadłem na brzegu jej łóżka i odwróciłem się do niej. Usiadła przede mną, kładąc swoje maleńkie dłonie na moich policzkach. 
- Nie płacz tatusiu. - Powiedziała, ocierając łzy przed delikatnym pocałowaniem mnie w nos, co wywołało u mnie chichot. - Kocham cię. - Szepnęła prawie jakby bała się to powiedzieć. Po prostu, kiedy myślałem, że mój uśmiech nie mógł być szerszy, to okazało się być błędne. Tak naprawdę, nigdy nie pomyślałem, jak to będzie kiedy będę trzymać córkę w ramionach, usłyszeć jak nazywa mnie "tatuś" lub nawet słyszeć jak mówi, że mnie kocha. 
- Ja też cię kocham. - Powiedziałem, pozwalając wypłynąć kolejnym łzom. - Kocham cię tak bardzo. - Powiedziałem ponownie. Owinęła ramiona wokół mojego tułowia, a ja owinąłem ramiona wokół jej małego ciałka przyciągając ją bliżej. Zamknąłem oczy i po prostu podobał mi się ten moment, z moją córką. 
- Kochanie, pójdziesz pobawić się lalkami w salonie? Przyjde do ciebie zaraz, w porządku? - Carly zapytała. Alyssa pokiwała głową.
- Kocham cię tato. - Powiedziała, a ja pomogłem zejść jej na podłogę, a ona uciekła bawić się lalkami.
- Ona jest najsłodszą osobą jaką znam. - Spojrzałem przed siebie.
- Jest. - Carly potwierdziła. - Ona ciągle pyta o ciebie od wczoraj. Ona nie wiedziała czy chcesz wrócić. - Wstałem z łóżka Aly i ruszyłem do Carly, biorąc ją w moje ramiona. Trzymałem ją blisko mnie, chowając twarz w jej włosach. 
- Dziękuje. - Powiedziałem.
- Za?
- Pozwolenie mi się z nią spotkać. Obiecuję, że nigdzie nie odejdę. - Obiecałem. - Opowiedz mi o niej. - Poprosiłem, odsuwając się od niej, chcąc wiedzieć coś więcej o mojej córce.
- Cóż. - Zaczęła siadając sama na łóżku Aly. Poklepała miejsce obok niej i szczęśliwie dołączyłem do niej. - Urodziła się 23 lutego 2013 o 04:11, ważyła 2,35 kg. Jej pełne imię to Alyssa May Harris, urodziła się dwa tygodnie wcześniej niż powinna, ale udało mi się ją sprowadzić do domu po 4 dniach. - Nie mogłem zaprzeczyć, że byłem rozczarowany, że nie ma mojego nazwiska, ale mogę w pełni zrozumieć dlaczego. Ale w tej chwili, to nie ma znaczenia. Byłem szczęśliwy. Od teraz.

~.~

awh, jaki słodki Jason, nie sądzicie?

1. jeżeli chcecie następny rozdział - komentujcie.
2. jeżeli polubiliście to ff - dawajcie do obserwowanych.
3. jeżeli macie jakieś pytania - tutaj
4. jeżeli ktoś z was chce być informowanym o nowych rozdziałach - tutaj

@holidaysgomez - zmieniłam username.
i do następnego.