poniedziałek, 17 lutego 2014

Chapter 12: What shall I start with first, Sweetie?

23 komentarze:
Cała jazda samochodem była cicha. Niepokój i adrenalina pompowała w żyłach Carly. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Tak wiele scenariuszy mogło się zdarzyć. Myśli były dla niej wystarczająco przerażające. Co jeśli King podążył za nimi do domu, więc mógł zabić je obie by osobiście odzyskać Jasona? Albo co jeśli próbował zabrać jej córkę z dala od niej? Carly wiedziała, że nie byłaby w stanie postawić się, gdyby King ją zaatakował. Z pewnością byłaby trupem. To nie jest dobry pomysł, pomyślała, gdy wjechała na podjazd. Wyłączając samochód, Carly wyskoczyła i poszła na tył swojego samochodu, gdzie otworzyła drzwi i pomogła Alyssie wyjść z fotelika samochodowego.
– Mamusiu, ktoś tu jest, ktoś tu jest! – Ucieszyła się podskakując w podnieceniu. Wskazała na dużego, czarnego Escalade wjeżdżającego na podjazd za samochodem Carly.
– To tatuś? – Spojrzała na Carly z szeroko otwartymi oczyma, ogromny uśmiech widniał na jej twarzy. Carly westchnęła i podniosła Alyssę na swoje biodro. Nie chciała powiedzieć swojej córce, że to nie był jej tata, który był skończony. Zamiast tego był to jeden z jego wrogów. Nie wiedziała, kiedy jej tata mógłby być w domu.
– Nie kochanie, to nie tatuś. To mężczyzna z parku. – Carly wyjaśniła jej, niosąc ją po frontowych schodkach, nie fatygując się by zaczekać na Kinga by je dopadł. Otworzyła drzwi i przeszła przez próg, stawiając Alyssę na nogach.
– Ściągnij buty, Aly. – Alyssa posłuchała matki i zamiast czekać by przywitać się z Kingiem, pobiegła tak szybko jak jej małe nóżki mogły ponieść ją do salonu. Carly wzięła głęboki oddech i ściągnęła jej dużą bluzę, wieszając ją na haku obok drzwi. Zsunęła Tomsy i weszła do kuchni, siadając na środku na wysepce. Pochyliła się by dosięgnąć czystą szklankę czerwonego wina. Wiedziała, że potrzebowała czegoś, co pomoże jej przejść przez to małe spotkanie. Z obawy przez tą całą sprawę, wiedziała, że nie byłaby w stanie znieść tego bez małej, zewnętrznej pomocy. Rozległo się pukanie do drzwi i w odpowiedzi delikatnie zawołała „wejdź”. Przesunęła wzrok z drzwi na jej córkę w pokoju naprzeciwko niej. Alyssa siedziała na podłodze blisko kanapy, bawiąc się jedną z jej lalek, którą tego ranka zapomniała schować. Mówiła do siebie przez lalkę. Carly wzięła łyka swojego napoju i przypomniała sobie by mieć oko na Alyssę i także na Kinga.
– Cześć – przywitał ją, odrywając jej oczy z Alyssy na niego. King spojrzał w dół, widząc buty na podłodze i uprzejmie ściągnął swoje zanim wszedł do domu. – Hej mała – zagruchał, podchodząc do Alyssy. Instynkt macierzyński Carly ujawnił się i wstała, gotowa zrzucić palec, który położyłby na jej córce.
– Dlaczego nie usiądziesz i będziemy mogli kontynuować rozmowę? – Zaproponowała, wskazując w kierunku stołka naprzeciw, gdzie siedziała. Skinął głową i poszedł za nią do kuchni, odchodząc od Alyssy. W duchu poklepała się po plecach. W ten sposób będzie wstanie oglądać ich oboje w tym samym czasie. Wiedziała, że nie była w stanie nie być czujną, szczególnie nie teraz, z człowiekiem, który gardzi ojcem jej córki.
– Ok, więc zaczynaj – nakazała, biorąc kolejny łyk wina. Spojrzał na napój, gdy ciesz dotknęła jej gładkich warg, zanim wetknęła ją w nie, gorzki smak napoju alkoholowego wdarł się do jej ust.
– Więc mogę zacząć pierwszy kochanie? – Zapytał, składając razem dłonie i opierając się o ladę.
– Nie mów tak na mnie – warknęła, ustawiając kieliszek za sobą z powrotem na ladzie.
King zachichotał.
– Tak proszę pani. Przepraszam za to – uśmiechnął się. Carly przewróciła oczami, już żałując, że pozwoliła mu wejść. – Nie ma żadnego powodu by być wrogo wobec mnie nastwionym, panno. Powiedziałem ci, że jestem naprawdę miłym facetem.
– Zobaczymy – powiedziała i wskazała na niego by kontynuował.
– Tak proszę pani, mogę sobie wyobrazić wszystkie rzeczy, które Jason tobie o mnie powiedział, szczególnie po tej nocy w restauracji. I przepraszam za przerwanie, ale to musiało być skończone. – Alyssa przechyliła głowę i dalej słuchała. – Teraz, nie wiem ile znasz Jasona, ale to ja co wiem to to, że jeśli wiesz kim on był, nie powinnaś przebywać koło niego a najbardziej nie powinnaś mieć tej małej dziewczynki blisko niego, jak teraz. Pozwól mi rozwinąć – wyciągnął dłoń w geście i zatrzymał się. Carly skinęła głową by mówił dalej i zerknęła na córkę, która wciąż siedziała na podłodze zadowolona z jej otoczenia i zabawek. Carly westchnęła, czując się większą ulgę przez bezpieczeństwo jej córki. – McCann nigdy mnie nie lubił. Odkąd przypadkowo postrzeliłem jego kuzyna, rzeczy nie były już takie same. – Carly wstała prosto, nagle zainteresowana detalami kryminalnego stylu życia Jasona. – Jasona chciał mi się odpłacić przez długi czas. Najpierw poszedł do mojego kuzyna, szybko go zabijając. –  Zabijając? Zabił kogoś? – Kiedy zniknął i nie było go na drodze Jasona, ruszył na resztę mojej rodziny i postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Podpalił mój stary dom jednej wrześniowej nocy, zostawiając mojego dwuletniego brata i ojca by zginęli z uduszenia i oparzenia trzeciego stopnia.
Carly zadrżała przez myśl o Jasonie, robiącym takie coś niewinnej rodzinie. Maluchowi tylko kilka lat młodszego od jego własnego. Posłała mu spojrzenie, które mówiło by kontynuował.
– Również wielokrotnie wysadzał moje samochody jak i porwał jedną z moich byłych dziewczyn. Potem jednego dnia zdecydował, że mi ją odda. Zamiast oddać ją za darmo, zgwałcił ją i pobił w mojej własnej sypialni. Na moim łóżku, które razem dzieliliśmy. Wszystko z powodu przypadkowego zabicia jego kuzyna. – Carly poczuła jak jej ciało ogrzewa się a jej serce zaczyna mocniej bić. Nie mogła sobie wyobrazić Jasona, którego kogoś gwałci. Nigdy. Wzięła ogromny łyk wina. – Jestem pewien, że rozumiesz, dlaczego chciałbym się na nim zemścić. W przeciwieństwie do niego, nigdy nie doszedłbym do jego niewinnych bliskich, dlatego pomyślałem, że pozwolę ci dowiedzieć się tych kilka informacji. Nie chciałbym zobaczyć pięknej młodej kobiety i małego dziecka skrzywdzonego jak moja rodzina. – Otworzył usta by kontynuować, ale jego słowa zostały przerwane przez „Thrift Shop” brzmiące w kuchni. Alyssa spojrzała w stronę przypadkowego dźwięku, później w dół na lalki. King wyciągnął telefon ze swojej kieszeni i wyciszył go, zanim wślizgnął go z powrotem.
– Lepiej pójdę. Pomyśl o tym wszystkim, dobra? Jeśli byś mnie pytała, myślę, że byłoby najlepiej gdybyś zostawiła Jasona. To dziecko – wskazał na Alyssę, sprawiając, że zwróciła swoją uwagę na nas – nie zasługuje by skończyć tak jak mój brat i zdecydowanie nie zasługuje na to by utknąć z nim do końca swojego życia. – Z tym podszedł do drzwi i założył buty. Jego silne dłonie chwyciły klamkę i otworzył drzwi. Z jednym krokiem na zewnątrz, obejrzał się za siebie i uśmiechnął się do niej, sprawiając, że jej brzuch bębnił w zły sposób. A potem już go nie było.
– Mamo – Alyssa powiedziała, podchodząc do Carly, jasnoczerwona Barbie znajdowała się w jej ręce. – Gdzie on poszedł? – Zapytała.
– Odszedł kochanie. – Carly schowała czoło w dłoniach, masując je lekko. Nie mogła zrozumieć jak Jason mógł zrobić coś takiego. Nie wydawał się być taką osobą. Był wspaniały w towarzystwie Alyssy i traktował ją idealnie. Nie mogła sobie go wyobrazić wyrządzającego szkodę rządniej z nich. Ale potem znowu, rozmawiała z nim tylko parę tygodni. Być może nie znała go tak dobrze jak się jej wydawało.

_____


dodaję na szybko, bo muszę się uczyć.

przepraszam :(
@DameMils