niedziela, 17 listopada 2013

Chapter 9: I have to leave.

38 komentarzy:
No one
- Carly. – Jason krzyknął, podczas gdy wchodził do domu. Właśnie wrócił od Andrew'a i, na szczęście, był na tyle spokojny by porozmawiać o jego nieuniknionych planach.
- W sypialni – odkrzyknęła. Westchnął i poszedł za jej głosem wzdłuż korytarza zanim mu przerwano.
- Tatusiu – usłyszał głos za sobą. Odwrócił się by zobaczyć Alyssę wyciągając głowę ze swojej sypialni. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy go zobaczyła i pobiegła w jego kierunku. Nie mógł nic na to poradzić, ale wyciągnął swoje ramiona do niej i uśmiechnął się, jak podnosił ją na ręce.
 - Cześć dziecinko – powiedział. – Co robisz?
- Bawię się moimi nowymi Barbie. Chcesz iść? – Zaprosiła go. Jason zachichotał.
- Będę za parę minut okej? Muszę najpierw porozmawiać o czymś z mamusią – powiedział jej, jego twarz upadła, kiedy zauważył zmarszczone brwi na jej twarzy. – Obiecuję, że niedługo będę.
Westchnęła. – Okej. – Położył ją na ziemi i obserwował jak podskakuje do jej pokoju. Chichocząc, z powrotem zwrócił swoją uwagę do, chyba mogę powiedzieć, misji. Wszedł do pokoju Carly, znajdując ją leżącą na łóżku, czytając powieść Nicholasa Sparksa. Duchowo przewrócił oczami. Nie rozumiał, co dziewczyny lubiły tak bardzo w tych książkach. Były takie nierealistyczne. Nikt nie znajdzie takiej miłości. Nigdy, chyba, dlatego zrezygnowałem z tego, Jason pomyślał.
- Hej. – Carly odezwała się. Odłożyła książkę i usiadła, poklepując miejsce obok siebie na łóżku. Ochoczo podszedł i usiadł koło niej. 
- Spójrz, musimy porozmawiać – powiedział jej. Natychmiast zmartwiona mina pojawiła się na jej twarzy i odwróciła swoje ciało twarzą do niego.
- O czym? – Zapytała.
Jason westchnął zanim zaczął swoje wyjaśnianie. – Więc wiesz jak umarł mój przyjaciel Asher? – Carly kiwnęła głową. – I pamiętasz tego faceta, który podszedł do nas w restauracji? – Carly powtórzyła czynność i pozostała cicho, czekając by Jason kontynuował. – Asher jest mu winny dużo pieniędzy. I z jakiś powodów oczekuje, żebym ja był tym, który mu je zwróci. Powiedziałem mu o tobie, Alyssie, Asher'ze, wszystkim. Ale odmówił mi pomocy. – Jason wziął głęboki oddech. – Nie mogę zdobyć pieniędzy na sobotę Carly. To nie możliwe. Przełknęła ślinę.
– Więc, o co ci chodzi? – Mruknęła.
- Muszę wyjechać Carly. – Jason powiedział jej, jego oczy zetknęły się z jej. Mógł wyczytać rozczarowanie w jej brązowych kulach.
- Ale… Jason, ty, ja, co z Alyssą? Obiecałeś Jason – powiedziała, porywając się.
- Nie, nie, Carly – przysunął się bliżej niej. – To w ogóle nie tak, okej. Po prostu muszę na chwilę uciec. To nie jest coś, czemu tym razem mogę zapobiec. Muszę to zrobić dla nas wszystkich. Zwłaszcza dla was, dziewczyny. Jeśli zostanę tutaj, przyjdzie po mnie. I jeśli zawsze jestem z wami dwoma, narażę was dwie na niebezpieczeństwo. Jakim teraz byłbym ojcem, gdybym pozwolił, żeby to się wydarzyło? – Zapytał ją, zakładając zbłąkane włosy za jej ucho.
- Rozumiem – pociągnęła nosem. – Naprawdę, rozumiem. Jest w porządku. – Strzepnęła dłoń Jasona z twarzy i odwróciła wzrok, wycierając łzę, która wymknęła się.
- Proszę nie płacz – błagał. Gdyby istniała jedna słabość, którą miał, to patrzenie jak dziewczyny płaczą. Nie mógł tego znieść. – Proszę – wymamrotał znowu. Pociągnęła nosem i spojrzała na podłogę. Carly zwinęła wargi do swoich ust, walcząc z powracającymi łzami. – Carly, proszę, spójrz na mnie. – Carly niechętnie odwróciła wzrok do niego. – Naprawdę nie chcę was opuszczać dziewczyny. Uwierz mi.  Ale muszę. Nie będę tam długo, obiecuję.
Skinęła głową. – Powiedziałam ci, że rozumiem.
- Więc dlaczego płaczesz?
- Dlatego! – Warknęła. Jego oczy rozszerzyły się przez jej nagły wybuch. Carly westchnęła i osunęła się do przodu. – Nie chcę żebyś zostawiał Alyssę, Jason. Myślałam, że już ci to mówiłam wcześniej. Naprawdę lubię mieć ciebie tutaj. Nie chcę wracać do wychowywania jej sama.
- Tak mi przykro, że muszę wyjechać. Wrócę, obiecuję. Możemy pozostać w kontakcie przez Skype’a albo telefon, więc będziecie mogły mnie wciąż widzieć. Wszystko będzie dobrze okej? – Jason starał się ją upewnić. Pociągnęła nosem i kiwnęła głową. Jason westchnął i uspakajająco pogłaskał jej plecy, zanim zjechał dłonią w dół do jej talii. Przyciągnął ją naprzeciwko siebie i trzymał ją mocno, chowając twarz w jej włosy.
- Kiedy wyjeżdżasz? – Zapytała go.
- Jutro rano.
Nie odpowiedziała. W zamian westchnęła. Głośno.
- Możesz mi coś obiecać? – Mruknął cicho. Kiwnęła głową. - Proszę nie trzymać Alyssy z dala ode mnie, kiedy wrócę. Proszę – błagał.
- Dlaczego miałabym ci to zrobić Jason? – Zapytała go, wycofując się z jego uścisku. Ponownie odwróciła swoje ciało twarzą do niego.
- Nie pamiętasz? Powiedziałaś mi, że jeśli odejdę, to tak będzie. Nie byłbym w stanie zobaczyć ją znowu – przypomniał jej.
- Jason, to jest bardzo trudna sytuacja. Chodziło mi o to, że jeśli odejdziesz, bo byłeś zmęczony byciem ojcem czy raczej wybrałbyś swoją kryminalną karierę zamiast niej, nie byłbyś w stanie wrócić. Oczywiście będziesz mógł zobaczyć ją, kiedy wrócisz – zapewniła go, pozwalając by uwolnił głęboki oddech.
- Ale będę mógł ciebie też zobaczyć? – Zapytał, uśmiech wśliznął się na jego twarz.
Zachichotała. - Myślę, że tak. Uśmiechnął się i z powrotem przyciągnął ją do klatki piersiowej. – Dziękuję. – Całując czubek jej głowy, wstał z łóżka i zaczął iść w kierunku drzwi.
- Gdzie idziesz? – Carly zapytała.
- Muszę powiedzieć Alyssie – skrzywił się zanim otworzył drzwi.
- Chcesz pomocy? – Zaproponowała.
- Myślę, że dam radę. Dam ci znać, jeśli będę cię potrzebować. – Otworzył drzwi i wszedł na korytarz, zanim udał się do pokoju Alyssy. Drzwi były otwarte i każde światło w jej pokoju było zapalone. Górne światło, obie lampy, lampka nocna. Obdzierała rachunek za prąd dla Carly. Co przypomniało Jasonowi, że musiał zacząć pomagać z rachunkami, jeśli zamierzał tam mieszkać.
- Tatuś! – Zawołała, kiedy zauważyła jak wchodzi. – Spójrz! Mam tą Barbie dla ciebie! – Uśmiechnęła się dumnie i podniosła blond Barbie z niebieskim body ze spandexu i tonem makijażu.
- Dziękuję, kochanie – powiedział jej, biorąc Barbie z jej uchwytu. – Aly, muszę z tobą porozmawiać – powiedział siadając na podłodze koło niej. Postawił Barbie na ziemi obok siebie i pociągnął swoją córkę na kolana. – Jest coś, co muszę ci powiedzieć – powiedział, przesuwając Aly na jedno kolano, więc mogła teraz patrzeć na niego, bez patrzenia przez ramie.
- Co? – Zapytała swoim słodki, wysokim, dostosowanym głosem. - Tatuś zamierza wyjechać na trochę - powiedział jej. Natychmiast zmarszczyła brwi i jej oczy zaczęły wypełniać się łzami. Jej wyraz twarzy przypominał mu tak bardzo jej matkę.
 - Dlaczego? Gdzie jedziesz? – Zapytała, jej głos drżał.
- Muszę się zająć paroma rzeczami. Okej? Będę niedługo. - Nie chcę żebyś jechał - płakała. - Wiem kochanie. Też nie chcę jechać, ale muszę. - Przytulił ją mocno, kiedy płakała. Jason delikatnie pogłaskał jej włosy, próbując ją uspokoić. - Wciąż będziemy rozmawiać, dobra? Ty i mamusia możecie do mnie dzwonić albo rozmawiać na video chacie, kiedy tylko chcecie.
- To... Nie! - Przytuliła go mocniej, jak on ją. Teraz chciał zostać jeszcze bardziej. To zdecydowanie niczego nie polepsza. - Obiecujesz, że wrócisz?
- Obiecuję. Nie mógłbym was nigdy opuścić. – Pocałował czubek jej głowy jak jej matki parę minut temu.
- Ki-kiedy w-wyjeżdżasz? – Pociągnęła nosem.
- Wyjeżdżam jutro rano – poinformował swoją córkę.
- Okej. Więc jeszcze możesz mnie utulić do snu, prawda? – Ożywiła się. Jason zachichotał przez jej huśtawki nastroju.
- Tak, Aly, mogę jeszcze się utulić do snu dzisiejszego wieczory – zachichotał. – Co powiesz na to, byśmy teraz wrócili do tych Barbie?  

Carly obudziła się około drugiej nad ranem przez dźwięk płaczu jej córki, pochodzącego z korytarza. Marszcząc brwi, wstała z łóżka i poszła wzdłuż korytarza do pokoju Alyssy. Wszystkie światła były wyłączone, a drzwi zamknięte. Reszta domu była cicha, pomijając jej płacz.
- Aly – powiedziała, podczas gdy otwierała drzwi, nie chcąc jej przestraszyć.
- Mamusiu – płakała. Carly podeszła i zapaliła lampkę koło łóżka Alyssy, zanim usiadła obok niej.
- Hej, co jest kochanie? – Zapytała, wycierając kilka łez Alyssy.  Alyssa strzepnęła jej dłoń i skrzyżowała ręce na swojej klatce piersiowej.
- Alyssa May – Carly skarciła ją. – Nie bij mamusi.
- Chcę tatusia! – Krzyknęła.
- Alyssa, tatuś śpi.
- Nie, ja chcę teraz tatusia! – Skomlała. Zanim mogła poprosić swojego malucha by się uciszyła, drzwi znowu się otworzyły i wszedł Jason. Jego włosy były w nieładzie a oczy zmrużone, dostosowując się do światła. To było jasne, że właśnie się obudził. Para dresów wisiała nisko na jego pasie. Był kompletnie goły na górze, dając Carly dobry widok na jego mięśnie. Nie mogła nic na to poradzić, ale oblizała usta przez ten widok.
- Tatuś – Alyssa łkała, zsuwając się z łóżka. Podbiegła do niego i zgarnął ją w swoje ramiona, zanim zaniósł ją z powrotem do łóżka. Usiadł koło Carly z Aly na swoich kolanach.
- Co jest dziewczynko? – Zapytał ją, wycierając jej łzy. Carly wewnętrznie przygnębiła się, przez to jak Alyssa pozwoliła mu to zrobić, nie jej. Nie mogła nic na poradzić, ale poczuła się trochę zazdrosna. Alyssa mocno przytuliła Jasona i kontynuowała płakanie w jego klatkę piersiową.
- Nie chcę żebyś jechał – płakała. Jason głośno westchnął i przytulił ją mocno, zamykając oczy, próbując dzielić tą ostatnią chwilę tak długo jak to możliwe.
– Muszę kochanie.
- Nie – jęknęła – nie możesz.
- Aly, tatuś powiedział, że możemy z nim rozmawiać cały dzień, jeśli chcemy, okej? To będzie tak, jakby nawet nie pojechał. – Carly próbowała uspokoić córkę. Uspokajająco potarła jej plecy i oparła głowę na ramieniu Jasona, gdy oboje próbowali zrelaksować swoją córkę. Alyssa nie odpowiedziała. Jason spojrzał w dół i zobaczyć, że faktycznie zasnęła. Zastanawiał się jak sen mógł osiągnąć ją tak szybko, ale nie kwestionował tego. Położył ją z powrotem do jej łóżka i schował ją w nim. Od razu ucałował jej czoło na dobranoc i zgasił lampkę nocną, wstał i poszedł za Carly przez drzwi. Gdy drzwi Aly były zamknięte, zostali zalani ciemnością. Jason na oślep odnalazł dłoń Carly i przyciągnął ją do swojej klatki piersiowej. Trzymał ją mocno.
– To właśnie sprawia, że wszystko jest jeszcze trudniejsze.
Carly westchnęła. – Wiem. Ale ona teraz śpi.
Skinął głową. – Też powinniśmy iść spać.
Zanuciła w zgodzie.  – Zapraszam do spania ze mną przez resztę nocy, Jason.
- Okej.

Jason obudził się około piątej i postanowił, że będzie najlepiej, jeśli wyjedzie wcześnie, zanim dziewczyny się obudzą. Zaoszczędziłoby to im całego stresu i kłopotów. Żadnych beznadziejnych pożegnań. Wstał z łóżka i po cichu opuścił sypialnię, szedł wzdłuż korytarza do salonu. Nie wziął nic ze sobą, więc to nie jest tak, że naprawdę miał coś do pakowania. Jednak zanim wyszedł, podszedł do lodówki, oderwał kawałek papieru z podkładki na listy i zaczął pisać liścik do Carly i Alyssy. Nie obudzą się, kiedy odejdzie, nie mógł po prostu wyjechać bez pożegnania. Jaki ojciec by to zrobił? Od razu, gdy skończył pisać notatkę, podszedł do drzwi i wsunął buty i kurtkę. Tak cicho jak to po ludzku możliwe, pociągnął drzwi wejściowe domu, otwierając je i zrobił krok na zimne, poranne powietrze. Zanim mógł pójść za daleko, głos zatrzymał go.
- Tatusiu! – Alyssa krzyknęła, podbiegając do niego. Wewnętrznie jęknął i ucieszył się, gdy wszedł z powrotem do domu. Wiedział, że to uczyni wszystko o wiele trudniejsze, ale był również zadowolony, że pocałuje na pożegnanie swoją dziewczynkę.
- Muszę iść kochanie – powiedział jej, kucając do jej poziomu.
- Nie tatusiu, nie idź – oplotła ramiona na jego szyi. Nie mógł nic na to poradzić, ale rozdarł się trochę. Nie chciał opuszczać swojej córki bardziej niż ona chciała, żeby wyjeżdżał. Trzymał ją mocno jakby to był ostatni raz, kiedy może ją zobaczyć. Modlił się, żeby tak nie było, ale kto wie?
- Musze Aly. Obiecuję, że niedługo wrócę. – Odsunął się i pocałował kilka łez na jej policzkach. – Zadzwonię do ciebie później, dobra? I możemy rozmawiać przez video czat, przed spaniem, jeśli chcesz. Skinęła głową. – Kiedy wrócisz?
Westchnął. – Niedługo, kochanie. Dobrze? 
Kiwnęła głową i jeszcze raz go przytuliła. – Kocham cię tatusiu.
Przełknął. – Też cię kocham Alyssa. – Całując ją ostatni raz w usta, wstał. – Do zobaczenia później. Kiwnęła głową. – Pa tatusiu. I z tym, odszedł przez frontowe drzwi, zostawiając za sobą zarówno swoją córkę i jej matkę.

~.~

przepraszam, że tak długo mi to zajęło, ale nie miałam po prostu czasu.powinnam się teraz uczyć, ale wolałam tłumaczyć Wam rozdział :) proszę Was komentujcie, bo naprawdę daję motywację, jeśli chcecie być informowani, to zapisujcie się tutaj jak macie jakieś pytania do piszcie na twitterze - @DameMils buziaki

edit Skye.

1. jeżeli chcecie następny rozdział - komentujcie.
2. jeżeli polubiliście to ff - dawajcie do obserwowanych.
3. zapraszam na moje nowe opowiadanie - badday-fanfiction

wtorek, 5 listopada 2013

Nowe opowiadanie.

3 komentarze:
Chciałabym was serdecznie zaprosić na moje nowe opowiadanie! :)


Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie z chęcią czytać i komentować! <3