Obudziłam się przez krzyczącą Aly co nastało przez dźwięk głośnych szlochów. Jej krzyki były słyszalne wzdłuż całego korytarza. Jęknęłam i odrzuciłam kołdrę z mojego ciała, rzucając się z mojego łóżka i zaczęłam iść w kierunku pokoju Alyssy. Zawsze miała problemy ze złymi snami. Zawsze. Mówiła, że są o mężczyźnie, który próbuje gdzieś ją zabrać. Zawsze budzi się krzycząc. Udałam się korytarzem do jej pokoju, ale zatrzymałam się kilka kroków przed nim, gdy usłyszałam, że jej krzyki nagle ucichły. Pisnęła przed ostatnim szlochem. Potem wszystko ucichło. Szłam dalej widząc światło w jej pokoju. Hmm. Zbliżając się do drzwi, powoli je otworzyłam mrużąc oczy przed nagłym słabym oświetleniem. Nie mogłam ukryć uśmiechu na mojej twarzy, kiedy przyglądałam się scenie naprzeciwko mnie. Jason siedział na łóżku Alyssy, z nią na kolanach. Jego ręka była ochronnie owinięta wokół niej, a druga natomiast delikatnie gładziła jej włosy. Oparła głowę na jego piersi, tłumiąc swój płacz. Pocałował ją w czubek głowy, przed oparciem się o nią. To była najsłodsza rzecz kiedykolwiek, zwłaszcza, że minęły dwa dni odkąd ją zna. Zachichotałam na ich uroczość, choć wkrótce pożałowałam tego, kiedy Jason na mnie spojrzał. Uśmiechnął się, zanim zamknął oczy, relaksując się z Aly. Uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju. Udałam się do jej łóżka i usiadłam obok Jasona. Łóżko "zapadło" się, kiedy usiadłam, poruszona Aly odwróciła się by na mnie spojrzeć.
- Mamusia? - mruknęła.
- Cześć kochanie - pogłaskałam ją po włosach.
Mocniej wtuliła się w Jasona.
- Teraz ze mną okej mamusiu. Tatuś tutaj jest! - uśmiechnęła się. Jej oświadczenie spowodowało, że Jason uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.
- Kocham cię tatusiu - wyszeptała, zamykając swoje oczy.
- Też cię kocham, Alyssa - wymamrotał, pozwalając swoim oczom znowu się zamknąć.
Moje serce roztopiło się. To było cudowne uczucie, widzieć ich mających chwile ojciec-córka, których obawiałam się, że nigdy nie będą mieli. Po kolejnej minucie ciszy, lub dwóch, oddech Alyssy w końcu uspokoił się i zasnęła. Jason delikatnie położył ją na łóżku i powoli wysunął się spod niej, nie chcąc jej obudzić. Kiedy był już wolny, wstał i rozciągnął się, przed uśmiechnięciem się do mnie. Nie mogłam nic na to poradzić, ale odwzajemniłam go, gdy spojrzałam się na moją dziewczynkę, spokojnie śpiącą w jej dużym dziewczęcym łóżku. Westchnęłam z zadowolenia. Odeszłam od łóżka Aly i wyszłam z powrotem na korytarz, dając znak Jasonowi, by poszedł za mną. Po wyłączeniu lampki w jej pokoju, zrobił tak jak sobie życzyłam i stanął przede mną na korytarzu.
- To było cudowne - powiedziałam, uśmiechając się do niego.
Niezręcznie podrapał się po karku. - Chyba było. Ona często tak robi? - skończył, pozwalając swojej dłoni opaść do jego boku.
- Cały czas. Ma złe sny przynajmniej pięć razy w tygodniu - wyjaśniłam.
- Dlaczego? - zmarszczył brwi z troski.
Wzruszyłam ramionami. - Rozmawiałam o tym z jej lekarzem i sugerowała, że to tylko przejściowe. Powiedziała, że nie ma czym się martwić.
Skinął głową ze zrozumieniem. - Ona napędziła mi stracha. Oglądałem telewizję w salonie w pół śnie i potem nagle zaczęła krzyczeć "krwawy morderca". Myślałem, że chcą ją porwać czy coś - powiedział, jego oczy stały się szerokie, kiedy mówił.
Zaśmiałam się. - Też tak myślałam za pierwszym razem. Myślę, że to świetnie, że tam przyszedłeś. Widziałeś jaka była szczęśliwa, że to TY byłeś tym, który ją dzisiaj wieczorem pocieszał?
Skinął, uśmiechając się. - No, widziałem. To poprawiło mi noc. Chcę zrobić wszystko co ewentualnie mogę by zbliżyć się do niej, no wiesz. Chcę żeby wiedziała, że nie odchodzę. Nie mogę.
Skinęłam. - Naprawdę mam nadzieję, że nie odejdziesz. Nigdy. Aly i ja mieliśmy dość ludzi opuszczających nas po tym co mój ojciec i brat zrobili. Informuję cię właśnie teraz, że jeśli kiedykolwiek zostawisz ją, nie ma powrotu. Nie dopuszczę do tego.
- Co się stało z twoim tatą i bratem? - zapytał, troska wypisana była na jego twarzy.
Potrząsnęłam głową. - To nie jest teraz ważne. Opowiem ci później.
Skinął. - W każdym razie, rozumiem. Nie chciałbym jej zranić w taki sposób. Nie chcę żeby dorastała bez ojca, jak ja. Zasługuje na więcej niż to.
Skinęłam w zgodzie. Byłam bardziej niż wdzięczna za to, że mieliśmy takie samo zdanie na ten temat.
Następnego ranka, zostałam obudzona przez zapach naleśników i jajek. Uśmiechając się, usiadłam na łóżku i odwróciłam się w lewo by zobaczyć czekającą na mnie tacę ze śniadaniem. Para wciąż unosiła się z niej, dając mi znać, że Jason niedawno tutaj był. Przejrzałam wyśmienicie wyglądające jedzenie, zanim dostrzegłam liścik. Podniosłam go i zatrzymałam bliżej mojej twarzy niż zazwyczaj, próbując zobaczyć przez poranne rozmycie.
"Dzień dobry, moja piękna baby mamo" - przewróciłam oczami, ale zachichotałam.
"Pomyślałem, że możesz ucieszyć się z domowego śniadania. Alyssa mówiła, że nie robisz tego często. Pomyślałem, że mógłbym spróbować i zrobić coś wyjątkowego dla was obu. Zasługujecie na to."
Przygryzłam moją dolną wargę i uśmiechnęłam się na jego charakter pisma. Liścik był taki słodki.
"P.S. Aly i ja czekamy na ciebie w kuchni ;)"
Szybko zjadłam moje śniadanie, przed pośpiesznym udaniem się do kuchni by zobaczyć Jasona pomagającego Alyssie z jej jedzeniem. Zachichotałam i podeszłam do nich.
- Mamusia! - Aly zawołała z buzią pełną jedzenia. Skarciłam ją szybko za mówienie z pełną buzią, zanim umieściłam delikatny pocałunek na jej głowie.
- Dzień dobry kochanie - powiedziałam do niej. - Dzień dobry Jason.
- Dzień dobry - uśmiechnął się.
- Ktoś jest dzisiaj w dobrym humorze - powiedziałam.
Skinął głową i wytarł strużkę syropu z brody Alyssy, chichocząc, gdy to zrobił. Zaśmiała się i próbowała wytrzeć lepką substancję z jej palców. Kochałam to, jak szczęśliwie wyglądali razem. To uszczęśliwiało mnie. Gdy Alyssa skończyła jeść, Jason wypuścił ją z jej wysokiego krzesełka i natychmiast wystartowała biegnąc do salonu by zacząć bawić się zabawkami. Uśmiechnęłam się i patrzałam za nią. Następnie odwróciłam swój wzrok do Jasona, który obecnie wstawał z swojego siedzenia i podchodził do kuchenki. Wziął sobie trochę jedzenia, zanim podszedł i usiadł po drugiej stronie, ode mnie, przy stole.
- Jeszcze nie jadłeś? - zapytałam zaskoczona.
Potrząsnął głową i ugryzł kawałek boczku. Po tym jak jego usta były wolne ode jedzenia, znowu zaczął mówić. - Najpierw nakarmiłem Aly.
Przygryzłam wargę drugi raz tego ranka, myśląc o jego słodkim geście.
- Jason - powiedziałam. Spojrzał znad jego talerza i czekał bym kontynuowała.
- Dziękuję.
- Za co? - zapytał, wycierając dłonie w serwetkę.
- Za wszystko - powiedziałam mu, opierając głowę o prawą rękę, która obecnie wspomagała się o stół przede mną. - Zadbanie o Alysse zeszłej nocy, tego poranka, za śniadanie. Po prostu wszystko. Zdecydowanie nie musiałeś nic z tego robić.
- Naprawdę nie musisz mi dziękować. Chciałem tego. Po za tym, jestem ojcem Alyssy. Jestem trochę odpowiedzialny, teraz kiedy chodzi o zaopiekowanie się nią - odpowiedział.
- Tak, ale nie musiałeś robić też dla mnie śniadania, a co dopiero przynosić mi go.
Wzruszył ramionami. - Jak powiedziałem, chciałem. Po prostu pomyślałem o tym, jak wiele zrobiłaś w ciągu ostatnich pięciu lat z Alyssą i, że byłem nieobecny przy tym wszystkim. Chcę spróbować to nadrobić dla was obu. Przynajmniej tyle mogę zrobić. To trochę potrwa, więc równie dobrze mogę zacząć już teraz - powiedział, zanim wstał i zajął się swoimi rzeczami.
W roztargnieniu, wstałam ze swojego siedzenia i podeszłam do niego, zanim obróciłam nim wokół. Natychmiast ogarnęłam go w uścisku. Trzymałam go szczelnie, zaskakująco, on mnie też. Poczułam jak opiera brodę o moją głowę i westchnął.
- Jeśli będziesz trzymał takie tępo, nadrobisz to dla nas w krótkim czasie.
Minął około tydzień odkąd Justin poznał Alyssę. Od tego czasu spędzał mnóstwo czasu z nami w domu. Alyssa naprawdę zaczęła go kochać. Bawił się z nią cały czas i kiedy tylko go nie ma, będzie płakać i kopać i krzyczeć i praktycznie błagać mnie bym zadzwoniła do niego i znowu go zaprosiła. Zazwyczaj tak robię, Alyssa jest częścią powodu. Inną częścią powodu jest to, że trochę tęsknię za jego towarzystwem, kiedy również go nie ma. Zaczęłam lubić jego towarzystwo. Był naprawdę miłym facetem. Traktował Alyssę i mnie bardzo dobrze i byłam za to bardzo wdzięczna. Ale bardziej niż wszystko, byłam zadowolona, że Alyssa w końcu ma ojca. Jej PRAWDZIWEGO ojca. Przez dłuższy czas bałam się, że będę musiała zastąpić Jasona kimś innym. Kimś innym. Bałam się, że Alyssa nigdy nie pozna swojego ojca. Na szczęście, nie musiałam tego robić. Wiedziała kim jest jej ojciec i kochała go, po poznaniu go przez tydzień. Nikt nie będzie potrafił zastąpić go w jej sercu.
- Carly - Jason zanucił, podczas gdy wkroczył dumnie do pokoju, nasza córka spoczywała na jego biodrze.
- Tak? - zapytałam go, spoglądając znad mojego nowego numeru magazynu People.
- Dziś wieczorem wy dwie idziecie ze mną na kolację - uśmiechnął się szeroko.
- Och naprawdę? - odwróciłam swoje ciało twarzą do niego. - I mam coś w tym do powiedzenia?
- Nie - rzucił zabawną twarz w kierunku Aly, powodując, że zaśmiała się i ukrył jej głowę w swoim ramieniu, zanim przesunął wzrok na mnie. - Bądźcie gotowe na szóstą - powiedział zanim postawił Alyssę. Usiadł koło mnie na kanapie i zgarbił się, układając się komfortowo. Oprał ręce na szczycie kanapy i spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając.
- Co? - zapytałam. Zauważyłam, że jego oczy mkną z moich włosów do ust, w końcu do moich oczu. Przełknęłam ślinę, gdy również moje nagle odnalazły jego. Jego oczy były przepiękne. Święty..
- Nic - uśmiechnął się, odwracając wzrok.
Niezręcznie odchrząknęłam. Co właśnie się stało? - Więc, uh, dlaczego właściwie dziś wieczorem zabierasz nas na kolację?
Wzruszył ramionami. - Czemu nie? Dziś wieczorem chcę wyjść i zrobić coś z wami dwoma.
- Jason, dlaczego zamierzasz to zrobić? Jesteś wszędzie poszukiwany, pamiętasz?
- Tego się dowiemy - powiedział. Następnie wstał z kanapy i dowlekł się do Aly, przed zgarnięciem jej w swoje ramiona i pocałowaniem jej policzek, powodując, że pisnęła i chichotała jak szalona.
Nie wiem jak Jason spodziewał się nie być zauważonym w publicznej restauracji.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko.
- Mamusia? - mruknęła.
- Cześć kochanie - pogłaskałam ją po włosach.
Mocniej wtuliła się w Jasona.
- Teraz ze mną okej mamusiu. Tatuś tutaj jest! - uśmiechnęła się. Jej oświadczenie spowodowało, że Jason uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.
- Kocham cię tatusiu - wyszeptała, zamykając swoje oczy.
- Też cię kocham, Alyssa - wymamrotał, pozwalając swoim oczom znowu się zamknąć.
Moje serce roztopiło się. To było cudowne uczucie, widzieć ich mających chwile ojciec-córka, których obawiałam się, że nigdy nie będą mieli. Po kolejnej minucie ciszy, lub dwóch, oddech Alyssy w końcu uspokoił się i zasnęła. Jason delikatnie położył ją na łóżku i powoli wysunął się spod niej, nie chcąc jej obudzić. Kiedy był już wolny, wstał i rozciągnął się, przed uśmiechnięciem się do mnie. Nie mogłam nic na to poradzić, ale odwzajemniłam go, gdy spojrzałam się na moją dziewczynkę, spokojnie śpiącą w jej dużym dziewczęcym łóżku. Westchnęłam z zadowolenia. Odeszłam od łóżka Aly i wyszłam z powrotem na korytarz, dając znak Jasonowi, by poszedł za mną. Po wyłączeniu lampki w jej pokoju, zrobił tak jak sobie życzyłam i stanął przede mną na korytarzu.
- To było cudowne - powiedziałam, uśmiechając się do niego.
Niezręcznie podrapał się po karku. - Chyba było. Ona często tak robi? - skończył, pozwalając swojej dłoni opaść do jego boku.
- Cały czas. Ma złe sny przynajmniej pięć razy w tygodniu - wyjaśniłam.
- Dlaczego? - zmarszczył brwi z troski.
Wzruszyłam ramionami. - Rozmawiałam o tym z jej lekarzem i sugerowała, że to tylko przejściowe. Powiedziała, że nie ma czym się martwić.
Skinął głową ze zrozumieniem. - Ona napędziła mi stracha. Oglądałem telewizję w salonie w pół śnie i potem nagle zaczęła krzyczeć "krwawy morderca". Myślałem, że chcą ją porwać czy coś - powiedział, jego oczy stały się szerokie, kiedy mówił.
Zaśmiałam się. - Też tak myślałam za pierwszym razem. Myślę, że to świetnie, że tam przyszedłeś. Widziałeś jaka była szczęśliwa, że to TY byłeś tym, który ją dzisiaj wieczorem pocieszał?
Skinął, uśmiechając się. - No, widziałem. To poprawiło mi noc. Chcę zrobić wszystko co ewentualnie mogę by zbliżyć się do niej, no wiesz. Chcę żeby wiedziała, że nie odchodzę. Nie mogę.
Skinęłam. - Naprawdę mam nadzieję, że nie odejdziesz. Nigdy. Aly i ja mieliśmy dość ludzi opuszczających nas po tym co mój ojciec i brat zrobili. Informuję cię właśnie teraz, że jeśli kiedykolwiek zostawisz ją, nie ma powrotu. Nie dopuszczę do tego.
- Co się stało z twoim tatą i bratem? - zapytał, troska wypisana była na jego twarzy.
Potrząsnęłam głową. - To nie jest teraz ważne. Opowiem ci później.
Skinął. - W każdym razie, rozumiem. Nie chciałbym jej zranić w taki sposób. Nie chcę żeby dorastała bez ojca, jak ja. Zasługuje na więcej niż to.
Skinęłam w zgodzie. Byłam bardziej niż wdzięczna za to, że mieliśmy takie samo zdanie na ten temat.
Następnego ranka, zostałam obudzona przez zapach naleśników i jajek. Uśmiechając się, usiadłam na łóżku i odwróciłam się w lewo by zobaczyć czekającą na mnie tacę ze śniadaniem. Para wciąż unosiła się z niej, dając mi znać, że Jason niedawno tutaj był. Przejrzałam wyśmienicie wyglądające jedzenie, zanim dostrzegłam liścik. Podniosłam go i zatrzymałam bliżej mojej twarzy niż zazwyczaj, próbując zobaczyć przez poranne rozmycie.
"Dzień dobry, moja piękna baby mamo" - przewróciłam oczami, ale zachichotałam.
"Pomyślałem, że możesz ucieszyć się z domowego śniadania. Alyssa mówiła, że nie robisz tego często. Pomyślałem, że mógłbym spróbować i zrobić coś wyjątkowego dla was obu. Zasługujecie na to."
Przygryzłam moją dolną wargę i uśmiechnęłam się na jego charakter pisma. Liścik był taki słodki.
"P.S. Aly i ja czekamy na ciebie w kuchni ;)"
Szybko zjadłam moje śniadanie, przed pośpiesznym udaniem się do kuchni by zobaczyć Jasona pomagającego Alyssie z jej jedzeniem. Zachichotałam i podeszłam do nich.
- Mamusia! - Aly zawołała z buzią pełną jedzenia. Skarciłam ją szybko za mówienie z pełną buzią, zanim umieściłam delikatny pocałunek na jej głowie.
- Dzień dobry kochanie - powiedziałam do niej. - Dzień dobry Jason.
- Dzień dobry - uśmiechnął się.
- Ktoś jest dzisiaj w dobrym humorze - powiedziałam.
Skinął głową i wytarł strużkę syropu z brody Alyssy, chichocząc, gdy to zrobił. Zaśmiała się i próbowała wytrzeć lepką substancję z jej palców. Kochałam to, jak szczęśliwie wyglądali razem. To uszczęśliwiało mnie. Gdy Alyssa skończyła jeść, Jason wypuścił ją z jej wysokiego krzesełka i natychmiast wystartowała biegnąc do salonu by zacząć bawić się zabawkami. Uśmiechnęłam się i patrzałam za nią. Następnie odwróciłam swój wzrok do Jasona, który obecnie wstawał z swojego siedzenia i podchodził do kuchenki. Wziął sobie trochę jedzenia, zanim podszedł i usiadł po drugiej stronie, ode mnie, przy stole.
- Jeszcze nie jadłeś? - zapytałam zaskoczona.
Potrząsnął głową i ugryzł kawałek boczku. Po tym jak jego usta były wolne ode jedzenia, znowu zaczął mówić. - Najpierw nakarmiłem Aly.
Przygryzłam wargę drugi raz tego ranka, myśląc o jego słodkim geście.
- Jason - powiedziałam. Spojrzał znad jego talerza i czekał bym kontynuowała.
- Dziękuję.
- Za co? - zapytał, wycierając dłonie w serwetkę.
- Za wszystko - powiedziałam mu, opierając głowę o prawą rękę, która obecnie wspomagała się o stół przede mną. - Zadbanie o Alysse zeszłej nocy, tego poranka, za śniadanie. Po prostu wszystko. Zdecydowanie nie musiałeś nic z tego robić.
- Naprawdę nie musisz mi dziękować. Chciałem tego. Po za tym, jestem ojcem Alyssy. Jestem trochę odpowiedzialny, teraz kiedy chodzi o zaopiekowanie się nią - odpowiedział.
- Tak, ale nie musiałeś robić też dla mnie śniadania, a co dopiero przynosić mi go.
Wzruszył ramionami. - Jak powiedziałem, chciałem. Po prostu pomyślałem o tym, jak wiele zrobiłaś w ciągu ostatnich pięciu lat z Alyssą i, że byłem nieobecny przy tym wszystkim. Chcę spróbować to nadrobić dla was obu. Przynajmniej tyle mogę zrobić. To trochę potrwa, więc równie dobrze mogę zacząć już teraz - powiedział, zanim wstał i zajął się swoimi rzeczami.
W roztargnieniu, wstałam ze swojego siedzenia i podeszłam do niego, zanim obróciłam nim wokół. Natychmiast ogarnęłam go w uścisku. Trzymałam go szczelnie, zaskakująco, on mnie też. Poczułam jak opiera brodę o moją głowę i westchnął.
- Jeśli będziesz trzymał takie tępo, nadrobisz to dla nas w krótkim czasie.
Minął około tydzień odkąd Justin poznał Alyssę. Od tego czasu spędzał mnóstwo czasu z nami w domu. Alyssa naprawdę zaczęła go kochać. Bawił się z nią cały czas i kiedy tylko go nie ma, będzie płakać i kopać i krzyczeć i praktycznie błagać mnie bym zadzwoniła do niego i znowu go zaprosiła. Zazwyczaj tak robię, Alyssa jest częścią powodu. Inną częścią powodu jest to, że trochę tęsknię za jego towarzystwem, kiedy również go nie ma. Zaczęłam lubić jego towarzystwo. Był naprawdę miłym facetem. Traktował Alyssę i mnie bardzo dobrze i byłam za to bardzo wdzięczna. Ale bardziej niż wszystko, byłam zadowolona, że Alyssa w końcu ma ojca. Jej PRAWDZIWEGO ojca. Przez dłuższy czas bałam się, że będę musiała zastąpić Jasona kimś innym. Kimś innym. Bałam się, że Alyssa nigdy nie pozna swojego ojca. Na szczęście, nie musiałam tego robić. Wiedziała kim jest jej ojciec i kochała go, po poznaniu go przez tydzień. Nikt nie będzie potrafił zastąpić go w jej sercu.
- Carly - Jason zanucił, podczas gdy wkroczył dumnie do pokoju, nasza córka spoczywała na jego biodrze.
- Tak? - zapytałam go, spoglądając znad mojego nowego numeru magazynu People.
- Dziś wieczorem wy dwie idziecie ze mną na kolację - uśmiechnął się szeroko.
- Och naprawdę? - odwróciłam swoje ciało twarzą do niego. - I mam coś w tym do powiedzenia?
- Nie - rzucił zabawną twarz w kierunku Aly, powodując, że zaśmiała się i ukrył jej głowę w swoim ramieniu, zanim przesunął wzrok na mnie. - Bądźcie gotowe na szóstą - powiedział zanim postawił Alyssę. Usiadł koło mnie na kanapie i zgarbił się, układając się komfortowo. Oprał ręce na szczycie kanapy i spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając.
- Co? - zapytałam. Zauważyłam, że jego oczy mkną z moich włosów do ust, w końcu do moich oczu. Przełknęłam ślinę, gdy również moje nagle odnalazły jego. Jego oczy były przepiękne. Święty..
- Nic - uśmiechnął się, odwracając wzrok.
Niezręcznie odchrząknęłam. Co właśnie się stało? - Więc, uh, dlaczego właściwie dziś wieczorem zabierasz nas na kolację?
Wzruszył ramionami. - Czemu nie? Dziś wieczorem chcę wyjść i zrobić coś z wami dwoma.
- Jason, dlaczego zamierzasz to zrobić? Jesteś wszędzie poszukiwany, pamiętasz?
- Tego się dowiemy - powiedział. Następnie wstał z kanapy i dowlekł się do Aly, przed zgarnięciem jej w swoje ramiona i pocałowaniem jej policzek, powodując, że pisnęła i chichotała jak szalona.
Nie wiem jak Jason spodziewał się nie być zauważonym w publicznej restauracji.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko.
~.~
jak myślicie, co się wydarzy na kolacji?
rozdział tłumaczyła @nic3smile, która będzie mi teraz pomagać. :)
1. jeżeli chcecie następny rozdział - komentujcie.
2. jeżeli polubiliście to ff - dawajcie do obserwowanych.
3. jeżeli macie jakieś pytania - tutaj
4. jeżeli ktoś z was chce być informowanym o nowych rozdziałach - tutaj
Świetny .. Czekam na następny kochanie <3
OdpowiedzUsuńsłooooooooodziaaki <3 czeekam na nexta ♥
OdpowiedzUsuńawwww jak słodko ! czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńgenialneeee
OdpowiedzUsuńO jejciu, jak słodko *_* Świetny rozdział. Uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuń- @loseXmyself
pięknie kocham kocham
OdpowiedzUsuńOwh jakie słodkie <33
OdpowiedzUsuńMuch Love
@I_NeverGiveUp
świetny ♥
OdpowiedzUsuńGenialny kocham to tłumaczenie *,* Jest najlepsze na świecie :-**
OdpowiedzUsuńEXTRA !
OdpowiedzUsuńwspaniały ^^
kocham to ♥
czekam nn ;)
CAŁUJE LOLA ;*
+ ZAPRASZAM DO MNIE PROWADZĘ HISTORIĘ O CHŁOPAKU ( GANGSTER ) I O ZWYKŁEJ DZIEWCZYNIE, PEWNEGO DNIA ZEGAR ZACZĄŁ BIĆ INNE GODZINY,A PRZEZNACZENIE ZMIENIŁO KIERUNEK ... JEŚLI CIĘ TO CIEKAWI ZAJRZYJ : ilookingforyouinmymirror.blogspot.com
Kocham :)
OdpowiedzUsuńKocham♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńOjeje ! *.* Chce już nowy ♥ rozdział niesamowity @lovedreams_x
OdpowiedzUsuńświetny jsujejwek
OdpowiedzUsuńCudowny!! *.*
OdpowiedzUsuńJason jest taki słodk... Oby tak już zostało :)
Nie mogę się już doczekać nexta! <33
OMG CUDOWNY!
OdpowiedzUsuńJason jest tu taki słodki <3
OdpowiedzUsuńKocham to po prostu,poza tym świetnie tłumaczysz :)
Uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta kolacja przebiegnie w miłej atmosferze i nic złego się nie wysarzy. Poza tym Jason jest taki słodki kiedy zajmuje się Aly <3
OdpowiedzUsuń@imabeadleswife
Boże kocham Cię i tego bloga ;**.
OdpowiedzUsuńUwielbiam
OdpowiedzUsuńKocham to
OdpowiedzUsuńAwwww chcę już nastepny :)
OdpowiedzUsuńCudownie tłumaczysz <333
OdpowiedzUsuńWpadniesz na mój? -------->http://your-love-heals-my-scars.blogspot.com/
Hctftfufy ;))
OdpowiedzUsuńbosze genialny rozdział :D od nie dawna czytam tego bloga i musze przyznać że jest zajebiście ganialny czekam z niecierpliwością na nn dodaj jak najszybciej prosze!!!
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział. Jest cudowny i nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńawwwww on jest taki słodki. oni są tacy słodcy. dziękuję za to tłumaczenie. jesteś kochana skarbie.:) @EachDayIsDrive
OdpowiedzUsuńJason jest słodki. Ciekawe o co chodzi z tą kolacją i czy Jason i Carly będą razem.... //@VeronikaMiriam
OdpowiedzUsuńJason jest taki kochany i opiekuńczy i wgl asddfhj <3
OdpowiedzUsuń